Paprocki in memoriam 2021. Polscy tenorzy w hołdzie Mistrzowi to był już trzeci koncert upamiętniający wybitnego polskiego tenora Bogdana Paprockiego (1919 – 2010). Zorganizowało go w Filharmonii Narodowej w Warszawie Stowarzyszenie im. Bogdana Paprockiego pod przewodnictwem Adama Zdunikowskiego.
Bogdan Paprocki był zapalonym brydżystą, co zainspirowało organizatorów do stworzenia scenariusza, który znalazł też odzwierciedlenie w grafice zapowiadającej ten zrealizowany z polotem koncert.
W czterech rozgrywkach rywalizowało czterech waletów: kier (Rafał Bartmiński), pik (Dominik Sutowicz), trefl (Tadeusz Szlenkier) i karo (Łukasz Załęski). „Licytowali” w rozdaniach: sakralnym, operowym, operetkowym i pieśniarskim. Poza częścią sakralną, na którą złożyły się nie wszystkim znane arie tenorowe, pozostałe części wypełniły same przeboje.
O zwycięstwie w każdym rozdaniu decydował algorytm z równania «głośność oklasków razy ich długość, razy liczba wysokich dźwięków, podzielone przez liczbę błędów tekstowych i pomniejszone o pierwiastek z błędów muzycznych». Oczywiście, żadnego kalkulatora, który by to przeliczał nie było. To był żart. Chodziło o dobrą zabawę i zachętę do gromkich oklasków. Publiczność od razu wciągnęła się w oddawanie głosów za pomocą braw. Najbardziej udane występy były uczciwie najgłośniej oklaskiwane.
Rafał Bartmiński stanął w szranki tylko w dwóch rozgrywkach. Najwyższy polski tenor był tuż po przejściu zapalenia krtani. Jego udział w koncercie stał pod znakiem zapytania. Zdecydował się jednak zaryzykować. Arię Calafa z Turandot (Nessun dorma) zaśpiewał olśniewająco. Zaasekurował się przed drugim występem, prosząc publiczność o wyrozumiałość; nie będąc pewnym, czy zdoła zaśpiewać do końca. Ale i Torna a Surriento (Wróć do Sorrento) wykonał zachwycająco.
Rozdanie sakralne wygrał Załęski, operowe – Bartmiński, operetkowe – Szlenkier, pieśniarskie – Sutowicz. To odrobinę zostało ustawione, ale odpowiadało rzeczywistej, znakomitej interpretacji Tadeusza Szlenkiera kupletów Barinkaya z operetki Der Zigeunerbaron (Baron cygański) i nie mniej dobrej interpretacji O sole mio Dominika Sutowicza.
Turniej zakończył się remisem, który był zaplanowany w scenariuszu. Musiała bowiem nastąpić dogrywka, w której pojawiły się na ekranie archiwalne fragmenty występów Bogdana Paprockiego. Publiczność przyjęła je z największym aplauzem. Królem polskich tenorów pozostaje Bogdan Paprocki. Znakomity wykonawca partii Jontka w Halce i Stefana w Strasznym dworze Moniuszki. Jeden z najwyżej cenionych śpiewaków operowych drugiej połowy XX w.
Kultywowanie pamięci o Bogdanie Paprockim – czemu m.in. służą coroczne koncerty Paprocki in memoriam – jest celem utworzonego w 2018 r. z inicjatywy Adama Zdunikowskiego Stowarzyszenia im. Bogdana Paprockiego. Dla Zdunikowskiego i innych polskich tenorów Bogdan Paprocki jest mistrzem i wzorem artysty śpiewaka. Podkreślił to podtytuł tegorocznego koncertu: Polscy tenorzy w hołdzie Mistrzowi. Zakończył się on zgodnie z oczekiwaniami publiczności; tak, jak zazwyczaj kończą się turnieje tenorów. Wszyscy wykonawcy zaśpiewali razem O sole mio, przejmując do solowych popisów kolejne zwrotki. Ależ to była wisienka na torcie!
Śpiewakom pięknie towarzyszyła Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa pod dyrekcją Macieja Figasa.